O świcie wstałem, ja - wielki leń I tak się zaczął właśnie mój pechowy dzień. Pakuję bagaż, przekręcam klucz I wkrótce biegnę, ile sił, na dworzec już.
Tam na peronach codzienny gwar, A z nieba ciurkiem leje się lipcowy żar. Lecz ja z emocji nie czuję nic, Chcę jak najszybciej ruszyć i u celu być.
Pospieszny pociąg ósma dwie, Do ciebie wkrótce wiezie mnie, Turkoczą koła, aż się serce naprzód rwie - - Pospieszny pociąg ósma dwie!
Mijane stacje na pamięć znam I świat za oknem jakby wciąż taki sam... Więc choć to wszystko przybliża nas, Lecz mi w przedziale dłuży się okropnie czas!
Wysiadam wreszcie, rozglądam się, Lecz na końcowej stacji nikt nie czeka mnie... - Podróże kształcą! - konduktor rzekł - - Powrotny pociąg złapie pan o ósmej dwie!
Pospieszny pociąg ósma dwie, W powrotną drogę wiezie mnie, Turkoczą koła, jakby świat miał skończyć się - - Pospieszny pociąg ósma dwie...
|