Chodzą ludzie ulicami, Nieprzytomnie zabiegani, Przekonani, że prześcigną własny cień.
A naprawdę nikt z nas nie wie, Gdzie pędzimy tak, przed siebie, Na co, po co tak spieszymy wszyscy się?
Coraz szybciej, coraz prędzej I ja pędzę i on pędzi! Nikt za siebie nie spogląda dzisiaj już! Coraz szybciej, coraz prędzej, Co to w końcu z nami będzie? Kiedy w końcu wszystkim nam zabraknie tchu?
Może zwolnić choć na chwilę, Wokół przecież cudów tyle, Złote słońce i błękitny nieba skłon. Stada ptaków nad głowami, Kwietne łąki pod stopami, I rzek wartkich chłodna i głęboka toń.
A my szybciej i wciąż prędzej I ja pędzę i on pędzi! Nikt za siebie nie spogląda dzisiaj już! Coraz szybciej, coraz prędzej, Co to w końcu z nami będzie? Kiedy w końcu wszystkim nam zabraknie tchu?
|