To był dziwny rok, nie zapomnę, że Całe lato padał deszcz. Jak tu zrobić krok, Gdy przez całe dnie z nieba kapie zimna ciecz?
Było tak, aż ktoś skrzyknął chętnych trzech, A tą czwartą byłam ja. Czasu miałam dość I to był mój pech,że zaczęła się ta gra.
Dwa karo, gdy w ręku atuty masz?! Ty sam się w kabałę pchasz, Zastanów się chociaż raz! O, jej, jej, jej, o, Karol, Na kartach się trzeba znać, A jeśli nie umiesz grać, Rzuć karty i powiedz - pas!
Diabli wzięli fart, Leżę już bez dwóch, Ale trudno, karta - stół... To był kiepski żart, Pudło z obu luf, A starciłam zdrowia pół.
Lecz za jakiś czas Wołasz znów od drzwi, Że mi rewanż musisz dać. Zapał we mnie zgasł, Gdy ujrzałam wist I wolałam z dziadkiem grać!
Dwa karo, gdy w ręku atuty masz... etc.
Tak przez kilka dni Zanudzałeś mnie, Żeby razem zagrać znów, Siadłam więc do gry No i stało się - - Wkrótce odbył się nasz ślub.
Życie to nie brydż, Teraz graj już sam - - No i gdzie swój atut masz? Nie poradzisz nic, Bo gdy kontrę dam, Bez wahania powiesz - pas...
Dwa karo, gdy w ręku atuty masz... etc.
|