Gdzieś w głębinach oceanu, Pośród skał, podmorskich raf, Tam Syrenka mała żyła, Ojciec ją Arielką zwał.
Była piękna i wesoła I przyjaciół miała huk I - jak zwykle u syrenki - Rybi ogon zamiast nóg.
Kiedyś, gdy pływała sobie Usłyszała nagle krzyk I ujrzała, jak ze statku Porwał kogoś sztormu wir.
To był Rodryg, panicz młody, Zaczął tonąć, szedł na dno Gdy Arielki dłoń pomocną Dał mu w darze hojny los.
Wyciągnęła go z topieli I czuwała przy nim aż Zwolna wracać jął do życia, Wtedy znikła w głębi fal.
Rodryg zbudził się na plaży, Myśląc, że to tylko sen. - Co tu robię, gdzie dziewczyna? Wciąż ją widzę, jak przez mgłę!
A Syrenka, a Arielka Do podwodnych puka bram, Gdzie Zygfryda-czarownica: Swe sekretne państwo ma.
- Zakochałam się, Zygrydo, On człowiekiem młodym jest, Ja syrenką. . . Zmień mnie zaraz, Zmień w dziewczynę, proszę cię!
I zmieniła się Arielka W pannę piękną, że ho-ho! I cieszyła się, ze wkrótce Zmieni swój syreni los.
Lecz Zygfryda umyśliła Podłą zdradę i raz-dwa Już Syrenkę w lochu trzyma, Sama do Rodryga gna.
Rodryg myślał, że Zygfryda Z morskich go wyrwała fal, Więc o rękę już ja prosi I wydaje wielki bal.
A tymczasem wielkie raki I Leopold - morski żółw, Już Arielce spieszą pomóc I do lochu niosą klucz. Gdy Syrenkę wyzwolili, Pędzą już na skrzydłach fal, Żeby zdążyć, nim Zygfryda Na Rodryga rzuci czar.
On Zygfrydzie już na palec Miał obrączkę włożyć, lecz Wtem Arielka z przyjaciółmi Jak huragan zjawia się!
- Stój, Rodrygu, to nie ona, Mnie tam wtedy zesłał los. . . - Tak, poznaję! krzyknął Rodryg! - To te oczy! To ten głos!
I przegnali złą Zygfrydę Hen, gdzie w głębiach licho śpi I już odtąd byli razem Aż do końca swoich dni.
|