Top » Katalog » Opowieści z Biblii »
Kategorie
Piosenki (669)
Przysłowia Radiowe (58)
Rewia Viva (7)
Smoleniowe Bajanie (1)
W Karzełkowie (7)
Pastorałki (21)
Bajki (14)
Opowieści z Biblii (7)
Najpiękniejsze Bajki Świata (8)
Baśnie i Legendy Polskie (9)
Felietony Gazetowe (36)
Inne (3)



Wykonawcy
OPOWIADANIE O KRÓLU SALOMONIE
 

Historia ta ma swój początek prawie tysiąc lat przed narodzeniem Chrystusa. Będzie to opowieść o najmędrszym z wszystkich królów, królu Salomonie. Urodził się w Jeruzalem z matki Batszeby i z ojca Dawida. Nazwano go Jedidjah, co znaczy umiłowany przez Boga. Jednak przez skromność, Salomon nigdy nie używał tego imienia. Wychował się w trudnych czasach, gdy wszędzie wokół trwały wojny. Mimo to Salomon był dzieckiem spokojnym i zrównoważonym.Dużo czytał. Aż raz brat jego przyrodni - Adonijja - zaczął kpić z Salomona:

- Salomonie! Nic innego nie robisz, tylko ustawicznie czytasz i czytasz!
- Bo tez w lekturze znajduję szczególne upodobanie.
- Cóż ci pomogą te mądrości, zawarte w księgach, gdy trzeba będzie walczyć?
- Widzisz, Adonijja, miecz to twoja specjalność. A na świecie juz tak jest, że gdy jeden umie walczyć, drugi musi umieć czytać.
- A na co komu umiejętność czytania czy rozmawiania? Kiedy trzeba będzie stanąć oko w oko z E-giptem, bardziej przyda się mój miecz!
- Sztuka rozmowy niekiedy przynosi lepsze rezultaty niż brutalna wymiana ciosów. . .
- Ech, Salomonie, dobrze, że to ja jestem starszy od ciebie i że to ja zasiądę na tronie Izraela!

Ojciec Salomona i Adonijja - Dawid - prawdopodobnie 970 lat przed naszą erą będący królem  w Izraelu, powoli zbliżał się do końca swego żywota. Był już stary, zmęczony i schorowany. Które-goś dnia przywołał do siebie jednego ze swoich dworzan i rzekł:

- Oto powoli zbliża się mój koniec.
- Ależ królu Dawidzie - obyś żył wiecznie.
- Nieprawdziwe są twoje słowa, gdyż moje ciało jest umęczone wiekiem i chorobą zdjęte.
- Nie zasmucaj, królu, swego sługi.
- Czyliż nie widzisz, iż straszliwe dreszcze wstrząsają moim ciałem?
- Cóż - widzę. . .
- Czyż nie jest prawdą, że w pałacu panuje upał i duchota, a mnie jest wiecznie zimno?
- Prawda. . .
- Widać Bóg mnie woła do siebie. Oby stało się to rychło.
- Panie, okryję cię jeszcze jedną ciepłą szatą, a zapewne poczujesz się lepiej.
- Już nawet Abiszag, młoda Szunamitka, nie potrafi swym ciepłem ogrzać starego ciała Dawida.Czas mi do Jahwe iść.

Tymczasem wokół aż huczało od domysłów, który z synów Dawida obejmie tron. Najpewniejszy swego był najstarszy syn - Adonijja.

- Przyjaciele moi, spójrzcie, jaki piękny rydwan sprawiłem sobie!
- Jakiż wspaniały!
- I bogaty!
- A tam - widzisz Joabie? - pięćdziesięciu ludzi biegnących przed rydwanem?
- Iście królewska parada!
- Tak, Ebjatarze, bowiem zapewne ojciec mój, Dawid, królem mnie uczyni. A wtedy. . .
- Cóż wtedy?
- A wtedy poślubię Abiszag, która pielęgnuje mego ojca!
- Brawo! Wiwat Adonijja!  Wiwat nowy król!
- Już niedługo! Poczekajcie! ! !

I gruchnęła wieść, że Adonijja ogłosił się królem. Wówczas to jego macocha, a żona Dawida, pobiegła strwożona do króla Dawida, z którego życie powoli uchodziło.

- Dawidzie! Dlaczego to uczyniłeś?
- A cóż się stało, Batszebo?
- Przecie przysięgałeś mi, że nasz syn - Salomon - będzie królem Izraela!
- Wiem, doniósł mi właśnie o tym prorok Natan. . .
- Cóż więc zamierzasz uczynić?
- Stanie się, jako przysięgałem. Zawołać kapłana Cadoka!
- Jestem, królu. . .
- Rozkazuję, aby syna mojego Salomona, wsadzić zgodnie z obyczajem na królewska mulicę. .
- Jak rozkażesz. . .
- I udajcie się wraz z prorokiem Natanem do źródła Gichon, aby tam namaścić Salomona na króla!
- Tak się stanie! ! !
I przy źródle Gichon dopełniła się wola Dawida. Gdy wieść dotarła do Adonijja, przeraził się bardzo, ale nic nie mógł uczynić Tym bardziej, że jak to bywa w' takich sytuacjach, najbliżsi przyjaciele opuścili go w' pośpiechu i panice. A król Dawid wezwał do swego łoża Salomona i rzekł:

- Udaję się w moja ostatnia drogę, drogę, która czeka każdego z mieszkańców ziemi. Ale idę na spotkanie z Bogiem spokojny, bo wiem, że pozostawiam na tronie Izraela następcę godnego i roz-tropnego.
- Ojcze! Jakże ja podołam nałożonym na mnie obowiązkom? ßze ciebie i twojej rady?
- Pamiętaj - w chwilach próby myśl o Bogu, bo tam zawsze znajdziesz opiekę i pomoc.
A także prze-baczenie, gdy zbłądzisz.
- A Adonijja, który wystąpił przeciwko twojej woli i koronował się sam?  A wrogowie, których wokół nie brakuje? Jakże sobie z nimi poradzę?
- Zważaj na prawa boskie i radź się swego rozumu - to najlepsza rada twego umierającego ojca -
Dawida.  Oto  rządziłem  czterdzieści  1at  Izraelem  i  przyszedł  mojego  życia  kres.  Żegnaj, Salomonie!
- Żegnaj, ojcze!

I tak dokonał żywota wielki król Dawid, a syn jego - Salomon - objął po nim władzę nad ludem Izraela. Przede wszystkim zwołał przedstawicieli swego narodu i udał się na wyżynę Gibeon, gdzie stał Święty Namiot  i ołtarz spizowy do składania Bogu ofiar. Ślubując swemu Bogu i ludowi ufność  i sprawiedliwość, złożył Bogu ofiarę. A nocą ukazał mu się Jahwe  i powiedział:

- Miłowałem twego ojca Dawida i ciebie tez miłuję.
- Panie mój. . .
- Dziś objąłeś tron po ojcu, więc pozwalam ci prosić, o co zechcesz. Chcesz bogactwa.
- Nie, panie, bogactw mi nie trzeba i nie złota pragnę,
- A więc, czego chcesz? Zguby twoich nieprzyjaciół?
- Z wrogami swoimi muszę sobie sam poradzić. Daj mi mądrość. . .
- Zadziwiasz mnie, Salomonie!
- Daj mi mądrość i roztropność, jakiej potrzeba, aby rządzić ludem tak licznym i daj  mi umiejętność sprawowania sądów.
- Salomonie! Nie prosiłeś o złoto, jeno o dar mądrości, więc daję ci go w darze na życie całe. Ale  daję ci także w nagrodę bogactwo ogromne, abyś mógł panować godnie. Idź i rządź!

I  Salomon rozpoczął  swe rządy od wybudowania sobie pałacu,  a Bogu  świątyni Rozpoczęto wielkie przygotowania do budowy Domu Jahwe w Jeruzalem, na górze Moria. Opowiadają, że na budowę zużyto niezliczoną ilość pni z cedrowego drzewa, nie żałowano złota i drogich kamieni. I tak powstała przepyszna i przebogata świątynia, o której tak wiele opowiadały stare księgi. Powiadają, że budowa pałacu i świątyni zajęła Salomonowi całe dwadzieścia lat Ale przede wszystkim zasłynął z mądrości i sprawiedliwości. Oto zdarzyło się, że do króla Salomona przyszły dwie kobiety.

- Z czym przychodzicie do mnie? Mam waszą sprawę osądzić?
- Tak, królu!
- I wyrok sprawiedliwy wydać!
- Cóż więc się wam przydarzyło?
- I ja i ta kobieta urodziłyśmy jednego dnia w tym samym domu dziecko. . .
- Ja pięknego chłopca o jasnych włosach!
- I ja takiego samego chłopca, też o blond kędziorach urodziłam!
- Ale jej dziecko w nocy umarło i korzystając z ciemności podrzuciła mi martwego chłopca, a zabrała mojego.
- To nieprawda! To jej dziecko umarło!
- Tak? To spójrz, jaki on do mnie podobny!
- Podobny? Do ciebie? Czyż może być większe kłamstwo? Osądź, Salomonie!
- Królu, to niegodziwość!
- Spokój! Pozwalacie sobie za wiele! Zaraz wydam wyrok, który każdą z was sprawiedliwie    obdzieli. Oto niech któryś z moich żołnierzy weźmie tego ślicznego i uśmiechniętego chłopca i na-kazuję., aby przecięto go mieczem na równe połowy. Każda z was otrzyma - sprawiedliwie! - jedną połowę!
- Królu! ! ! Cóż chcesz uczynić! ! !
- Słusznie postanowiłeś, Salomonie! Jeśli ja nie mogę mieć synka, niech żadna z nas go nie ma!
- Królu! Nie zabijaj niewinnego! Raczej oddaj jej, niż by miał zginąć!
- I oto wyrok sprawiedliwy przez twoje usta - kobieto - zapadł!  To ty jesteś matką i tobie to dziecię się należy, bo jakaż matka chciałaby śmierci swego dziecka? !

Wyroków takich mądry król Salomon wydał tak wiele, że niebawem wieść o jego niezwykłej mądrości i sprawiedliwości obiegła okoliczne ziemie. Dotarła także do kraju Saba, który leżał w południowej Arabii, a do którego docierały statki Salomona. Nic dziwnego, że królowa Saby wybrała się z wizyta do Salomona, aby sprawdzić wszystko na miejscu.

- Bądź pozdrowiony, królu Salomonie! Powiadają, żeś najmądrzejszy!
- Witaj, królowo! Czegoż to ludzie nie mówią!
- Powiadają tez, że wybudowałeś pałac wspaniały i świątynię - dom twemu Bogu.
- Król powinien w godnym pałacu mieszkać, a najwyższemu Bogu tylko najwspanialsza świątynia przysługuje.
- Prawdę rzeczesz. Tedy pokaż mi to wszystko, bo oczu nie mogę upilnować z ciekawości.

I zdumiała się wielce królowa Saby oglądając wspaniałe budowle, zdumiała jeszcze bardziej, gdy zobaczyła zgromadzone tam bogactwa. A i król Salomon okazał się niezwykle uczonym mężem i wielce mądrym. Obdarowana na odjezdnym królowa rozsławiła jeszcze bardziej imię króla i jego dar mądrości. I tak rządził przez czterdzieści lat swoim ludem, aż przyszedł czas na wyprawę do domu Jahwe. I umarł Salomon w mieście Dawida, w Jerozolimie. A władzę po nim przejął jego syn Roboam, ale to już zupełnie inna opowieść.
        
Podzielono cały świat
Na sposobów różnych sto:
Tutaj prawda, a tam żart,
Tutaj dobro, a tam zło.

To się godzi, tamto nie,
Z tego się wypada śmiać,
Tego nie rusz, bo cię zje,
Temu lepiej spokój dać.

A ty pytasz, gdzie jest mądrość, gdzie nauka,
Jak rozeznać, kto jest błazen, a kto król?
A ty pytasz, gdzie tej prawdy masz poszukać
I jak wybrać te najprostszą z wszystkich dróg?
A ty pytasz, a ty pytasz wciąż od nowa,
A ty czekasz na odpowiedź, jak masz żyć
I znajdujesz dookoła puste słowa
Które znaczą, tyle znaczą dziś, co nic.

Pouczają cię co dnia,
Że to kłamstwo, a to fałsz,
Przed tym lepiej byś czuł strach,
Temu honor oddać masz.

Z tamtym wara, z tym się baw,
Tego zaproś, bo to ktoś,
Tamtym ludziom nie szczędź braw,
A tym zawsze rób na złość.

A ty pytasz, gdzie jest mądrość, gdzie nauka. . . etc.

Niechaj dzieli świat, kto chce,
Niech na wszystko patent ma,
Niech rozumy wszystkie zje,
I niech pierwsze skrzypce gra.

Ty się wsłuchaj w serca głos,
I powtarzaj raz po raz:
Najważniejsze w życiu, to
Umieć prawdzie spojrzeć w twarz.

A ty pytasz, gdzie jest mądrość, gdzie nauka. . . etc.

Utwory chronione przez Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. Wszelkie prawa zastrzeżone. www.agencja-as.pl