Tak, tak moi kochani - kto smaruje ten jedzie! Tak przynajmniej mówiono za Piasta Kołodzieja. I nie ma co ukrywać, że onegdaj nasze praprzodki jechały jak po maśle. Ba, mówiło się nawet o polskiej szkole jazdy! Jak taka husaria skrzydłami zaszumiała, jak taki ułan konia pogonił! Ej, łza w oku ... Skrzydła nam poopadały, ułan, jeśli stoi, to na widecie i w dodatku tylko w starej piosence A piosenka jest ponoć dobra na wszystko, ponoć nawet na stopę za niską. Ale my tu o stopach a mieliśmy posmarować i jazda! Zaraz, zaraz, wolnego! A talon na benzynę u was jest? Nie? To dawaj pan stąd z kopyta! Ta. I tu doszliśmy do sedna sprawy. Koń bez obroku zdechnie, samochód bez paliwa zardzewieje a ajent bez lewizny splajtuje. A jeszcze niedawno to były z nas prawdziwe asy automobilowe. Ba, mieliśmy swoje zasady ... przepraszam - Zasadę. Nie, nie - Sobiesława! Monte Carlo było nasze! I co nam zostało? Tylko Karlino i trzy razy osiem litrów miesięcznie na malucha, co to zaczynał za sześćdziesiątparę patyków, teraz skoczył na ponad trzysta i strach pomyśleć, co z niego wyrośnie. Ech, młodzież mamy niestety dorodną ... Zapytacie teraz, o co mi w tym całym gadaniu chodzi? Cóż, przedtem płaciłem po pięćdziesiąt od litra na stacji i była to cena spekulacyjna, a dzisiaj chcą stówę i przeczytałem, że ukrócono spekulacje paliwem. Ci cholerni cepeeniarze przekupili widać nawet redaktorów! Cóż, kto smaruje, ten jedzie!
|