Na wędrowca czekał tam, W tej kapliczce miał swój dom I nadzieję dawał nam I pociechę naszym dniom.
Wszystkie ludzkie ścieżki znał I przez nowe trakty wiódł, Po to, by któregoś dnia Niepotrzebnym stać się już.
Na rozstaju światów dwóch Opuszczony świątek tkwi, Pośród pustych łąk i pól Tysiącletnie roi sny. Na rozstaju światów dwóch On na przekór czasom trwa, Zapomniany, wiejski Bóg, Który nagle został sam. . .
Czy kto przed nim jeszcze raz Kiedyś znów zatrzyma się się I w pokorze schyli twarz I uroni gorzka łzę?
Czy też świątka w cieniu drzew Zapomnienia skryje mgła, Gdy dwudziesty pierwszy wiek Inny nam otworzy świat?
Na rozstaju światów dwóch Opuszczony świątek tkwi, Z niebiosami tocząc spór: Zostać tu, czy dalej iść? Na rozstaju światów dwóch Jutro już nie będzie stał, Wmiesza się w codzienny tłum I przed siebie pójdzie sam. . .
|