Top » Katalog » Piosenki »
Kategorie
    Piosenki (669)
    Przysłowia Radiowe (58)
    Rewia Viva (7)
    Smoleniowe Bajanie (1)
    W Karzełkowie (7)
    Pastorałki (21)
    Bajki (14)
    Opowieści z Biblii (7)
    Najpiękniejsze Bajki Świata (8)
    Baśnie i Legendy Polskie (9)
    Felietony Gazetowe (36)
      Niedopowiedzenia (12)
      Padubi na niedziele (22)
    Inne (3)



Wykonawcy
HANDLOWCY WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ! czyli Ludzie! Róbcie sł
 

Na moje ostatnie urodziny przyjaciele sprezentowali mi zaiste przecudną maskotkę: piękny, wycięty w drzewie Żyd, w nieodłącznym chałacie i czarnym kapeluszu, w dłoniach trzyma księgę - zapewne Talmud. Spytacie, cóż wspólnego ze mną ma ów starozakonny? Otóż złośliwi powiadają, że jestem „wyznania handlowego”... Niby brzmi dowcipnie, niby wywołuje uśmiech, ale jest w tym określeniu cos zdecydowanie pejoratywnego. Bo też kto widział, aby  przyzwoity Polak, katolik w dodatku, traktował swoja pracę, jak za przeproszeniem interes? To nie w naszej naturze leży! My - biedni, ale dumni, obdarci, ale z sercem na dłoni. Pewnie dlatego tak szybko oswoiliśmy się z czerwona ideologią, choc po prawdzie nigdy nie przyjęliśmy jej na serio. Zresztą - czyż my coś potrafimy robić „na serio” ?... To było takie nasze - nie mieć nic, nie pragnąć niczego, nie marzyć o niczym. No, chyba że o nieosiągalnym, wiecznie oddalającym się /jak horyzont.../ celu,  czyli o ...no, wiecie! Dlatego towarzysz, kiedy cos ukradł, to najwyżej śrubkę, czy kopertę, albo jeszcze lepiej - gumkę, za przeproszeniem myszkę. No, z biegiem czasu to całe towarzystwo się rozbisurmaniło i im kto wyżej siedział, tym więcej brał. Choć, po prawdzie, wedle dzisiejszej perspektywy, cóż to były za złodziejstwa: pierw talon na rower, potem na pralkę, telewizor, na malucha, na mieszkanie... No, w porywach bywało, że taki towarzysz „sekrytarz”, wicie-rozumicie,  i daczy w Tucznie się dochrapał, czy jeszcze czego. I dobrze, było i sprawiedliwie. Robotnik od Ceglorza se naniósł „śrubków” czy „mutrów”, a sekrytorz miał marki na zakupy w Enerdowie i wszechwładzę. Dla uspokojenia robotnikom pod czasu do czasu coś dostawało się na osłodę i spokój. Na parę lat, potem już tylko na parę miesięcy. I tak się żyło, może bidnie, może mikro, ale spokojnie o jutro. Pod warunkiem, że rola ptaszka w klatce nie doskwierała...Aż wreszcie stało się to, co stać się musiało. I wtedy okazało się, że nie ma skąd „nanieść”, że trzeba się samemu brać do roboty, wymyślać, kombinować. I naród, przeklinając Balcerowicza do żywego, rzucił się do roboty i do tego „kombinowania”. No, niektórzy tak nakombinowali, ze im z tego wyszło na całe następne pokolenia. Jak to mówi stary portier z Radia Merkury? „Panie, komuniści kradli, prawda, ale oni łyżeczką kradli, a ci, dzisiejsi, to szypą! Szypą!” Oddajmy facetowi prawdę: ci, którzy pierwsi nakradli i w dodatku dużo, dzisiaj są godnymi szacunku byznesmenami i pies z kulawą nogą nie zapyta, skąd mają. Ale na tych jesteśmy za malutcy, tedy zostawmy ich w spokoju. Im włos z głowy już nie spadnie. Jak to mawiał mój ukochany Tuwim? „Nie kradnij, chyba że dużo, to cię jeszcze obsłużą!”Ale wracajmy na rynek, boć my przecie wyznania handlowego. Muszę więc wam tu zatem szybko wytłumaczyć, skąd nabawiłem się takiego określenia. Otóż mam ja dziwny zwyczaj robienia „słupków”. Co to znaczy? A no, zanim się wezmę do jakiego interesu, pierw długo, długo liczę. I dopiero wtedy, kiedy wyjdzie mi, ze się opłaci - zabieram się do pracy. Niby normalnie, niby po bożemu, niby na tym ten cały „kapytalyzm” polega. Tylko dlaczego w takim razie moich przyjaciół to śmieszy? Tylko dlaczego maja mi za złe, że pierw długo liczę, a potem dopiero działam? Cóż, pewnie stare przyzwyczajenia. Chociaż... Chociaż mnie się wydaje, że takich jak ja są już tysiące. Że wreszcie - Bogu dzięki! - wszyscy powoli uczymy się liczyć! Że wreszcie - zanim ruszymy z szabla na czołgi, kombinujemy, czy aby nie da się tego zrobić prościej, łatwiej, bezpieczniej, skuteczniej. I dobrze! I tak ma być! W takim razie zawołam na koniec: ludzie, róbcie słupki! Ludzie, bądźmy wszyscy „handlowego wyznania”, a nie damy się tej całej Zjednoczonej Europie! Kto wie, może kiedyś to my ich przehandlujemy za czapkę śliwek?  A póki co - róbmy słupki!!! 

Jędruś z Engla

Utwory chronione przez Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. Wszelkie prawa zastrzeżone. www.agencja-as.pl