Był raz żeglarz nad żeglarze, Żył z przygodą za pan brat, A na imię miał - Guliwer; Poznał chyba cały świat!
Raz, gdy statek, którym płynął Pośród burzy rozbił się, Fale zniosły Guliwera Na nieznanej wyspy brzeg.
Gdy się ocknął, ujrzał wokół Liliputów gęsty tłum, Ludzi mniejszych od zapałki - Każdy z nich miał w ręku łuk!
Skrępowali Guliwera I wnet z tłumu wyszedł ktoś: - Jestem królem liliputów, Mam dla ciebie zadań sto!
Pierwsze: postaw mnie na dłoni, Dłoń wznieś w górę i tak trwaj. . . O. . . tam! Widzisz w dali wyspę? To Fiszlandia! Wrogi kraj!!!
Wkrótce ich piracka flota Ruszy, aby podbić nas! Guliwerze! Patrz, już płyną!!! Ratuj, póki jeszcze czas!!!
Tu Guliwer dmuchnął mocno Ile tylko w piersiach sił: Wielka fala się podniosła, Wrogie statki porwał wir!!!
- Dzięki, dzięki mój olbrzymie! No, z Fiszlandią spokój już! Teraz nowe mam zadanie: Podnieś głowę, w niebo spójrz!
O, tam - widzisz? Czarna chmura Szybko ku nam zbliża się!!! - To nie chmura! Stado wróbli! Zaraz je pogonie precz!
- Wiedz, olbrzymie, od stuleci Przed wróblami lud mój drży; Liliputy - wróbli przysmak!. . . - Teraz wam nie zrobią nic!!!
- No! Dziękuje, Guliwerze!!! Jedną jeszcze prośbę mam, Gdy ją spełnisz, obiecuje, Skąd przybyłeś - wrócisz tam!!!
Lecz niestety, rzecz jest trudna. . . Otóż odkąd jesteś tu, Jestem jakby jeszcze mniejszy. . . Kpi już ze mnie cichcem lud. . .
- Filemonie! Zacny królu, Pewien sposób na to jest, Tylko musisz kazać ludziom Wyciąć sporo grubych drzew.
Potem tratwę z nich zbuduję I ustawie wielki maszt I. . . odpłynę stąd na zawsze Skąd przybyłem - w wielki świat.
A ty staniesz miedzy ludem Choć wciąż mały - wielki już! Powiesz, że mnie stąd przegnałeś - - Wielkim królem będziesz znów!
Gdy Guliwer w dal odpłynął, Król rozgłosić kazał wszem, Że: - „Za sprawę Filemona Kraj nareszcie wolny jest!!!”
A Guliwer? Długo płynął - - Może rok, a może dwa? Potem spisał swe przygody, By je opowiadać wam!
|