Top » Katalog » Felietony Gazetowe » Padubi na niedziele »
Kategorie
Piosenki (669)
Przysłowia Radiowe (58)
Rewia Viva (7)
Smoleniowe Bajanie (1)
W Karzełkowie (7)
Pastorałki (21)
Bajki (14)
Opowieści z Biblii (7)
Najpiękniejsze Bajki Świata (8)
Baśnie i Legendy Polskie (9)
Felietony Gazetowe (36)
  Niedopowiedzenia (12)
  Padubi na niedziele (22)
    Padubi Da (1)
Inne (3)



Wykonawcy
8 CZERWCA 96
 

To ja - wasz padubi dubi da! Dziś wasz obarczony uciążliwym sąsiadem. A dokładniej - sąsiadem, którego nie ma!. Jednym słowem mam problem, którego w zasadzie nie ma. I wszystko byłoby dobrze, gdyby rzecz tylko mnie dotyczyła. Trudno, rzekłbym, mój pech - mój garb. Ale nie, rzecz jest - jeśli się dobrze rozejrzeć - powszechna. Tedy przystąpmy do niej. Otóż mój dom szeregowy sąsiaduje z innym domem szeregowym - jak to w szeregu. Tyle, że ten sąsiedni dom stoi pusty. To znaczy on jest wybudowany z zewnątrz, a od środka on nie istnieje. Tak zwany stan surowy. Ale jest to surowość chroniczna, bo wieloletnia. Nie, nie, nie, nie chodzi o to, że zimą marznie mi tyłek i chudnie kieszeń, bo muszę ogrzewać pustą przestrzeń sąsiada. Nie chodzi też o to, że ściany mam wilgotne, że deszcze leją się po dziurawych ścianach i zmierzają prosto na moje stropy i sufity, że smród pustki wieje z sąsiedztwa, że stare futryny gniją a cegły murszeją. Chodzi o to, że wbrew pozorom niszczeje nasza wspólna własność. Zaraz, zaraz! Powoli! Jaka demokracja? Jakie poszanowanie włsności? Czyjej własności? Co, juz nie pamietacie, co to były rady zakładowe, związki zawodowe? Co to był aktyw robotniczy? Zapomnieliście? To sobie przypomnijcie bo i do was w końcu zapuka była rzeczywistość! Przypomnę wam zresztą, że działki pod owe domy dostali faceci z onegdajszych państwowych zakładów „za friko”. Za zasługi, za pochodzenie, za brak mózgu, za nadmiar orderów, za. . . No.  A fundamenty wykopano państwowym sprzętem zazwyczaj /też darmo/, bo. . . Bo wreszcie inni musieli bulić ciężką kasę, że dostać jakikolwiek kąt. Tymczasem komuna była wyzionęła ducha, zakłady padły z powodu marnotrawienia publicznego grosza, a owe domy się ostały. Tak, mają właścicieli, ale czerwonych wcięło, a tamci byli zasłużeni onegdajszego systemu nie mają pieniędzy, żeby to wykończyć. A już nie ma komu ukraść, czy - jak mawia mój były znajomy: „nie ma skąd nanieść sobie”. . . A sprzedać? Nie, bo ich, bo mają,  bo może kiedyś,    w lepszych czasach. . . Przejdźcie się po osiedlach byłych pracowników. . . . /zakładów nie wymieniajmy/  i zobaczcie, ile pustką ziejących domów, ile nie dokończonych murów, przeżartych grzybem, ile wykopanych dołów nietkniętych ludzką ręką. To jest afera! Przecież to nie własność tych facetów niszczeje! To niszczeje nasz majątek! To były nasze pieniądze, nasze zakłady, nasze działki, nasze domy. To nic, że czerwoni rozdawali zgodnie z prawem. Prawem kaduka! I stoi to, gnije, straszy. Okna wypadają, niedokończone balkony spadają a prawo nie pozwala łobuzom tego zabrać. Ja takiego prawa nie chcę. I nie dlatego, że to mnie los pokarał takim sąsiadem. Ale dlatego, że ten ktoś wziął nie swoje i zmarnował. A inny śpi pod mostem, choć chętnie wziąłby i zakasał rękawy. Ot i macie - nasze sprawiedliwość. Ot i nasza demokracja. A póki co - zbieram na ogrzanie zimą pustych murów mojego sąsiada. Choć, jak się wnerwie, to i ja zostawię odłogiem mój segment. Tylko, że ja mam pecha - ja mój dom kupiłem. . . Do czego przyznaję się ja, niegodny sąsiad pustostanu, czyli facet z niesitniejącym problemem, czyli po prostu

Wasz padubi

Utwory chronione przez Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. Wszelkie prawa zastrzeżone. www.agencja-as.pl