Top » Katalog » Felietony Gazetowe » Padubi na niedziele »
Kategorie
Piosenki (669)
Przysłowia Radiowe (58)
Rewia Viva (7)
Smoleniowe Bajanie (1)
W Karzełkowie (7)
Pastorałki (21)
Bajki (14)
Opowieści z Biblii (7)
Najpiękniejsze Bajki Świata (8)
Baśnie i Legendy Polskie (9)
Felietony Gazetowe (36)
  Niedopowiedzenia (12)
  Padubi na niedziele (22)
    Padubi Da (1)
Inne (3)



Wykonawcy
13 LIPCA 96
 

To ja - wasz wakacyjny padubi da. Ale żadnych marzeń - bo dodatek „wakacyjny” nie oznacza, że pobłażliwy i niewidomy. Nie, nie! Bo też i powodów do wnerwienia i ciut ciut w te wakacje. A to polityka, a to gospodarka, a to religia z geografią pomieszana, a to. . . No. Tedy zamierzam przez te wakacje pysk rozdzierać tak, że mnie popamiętają. A więc do roboty. Zacznijmy od tego, co było i minęło. Ale też jest to tak typowe dla nas, że aż strach. Mam rzecz jasna na myśli rocznicę Czerwca 56. Rocznicę, która gładko przemknęła przez „publikatory”, nie wywołując zbyt wielkich komentarzy. Pewnie ze wstydu. A detalicznie rzecz ujmując, to jaki naród potrafi się tak rozmienić na drobne? Jaki naród potrafi tak szarpać postaw sukna, jakim jest Rzeczpospolita? Przede wszystkim powiedzmy to, że namnożyły się aż cztery organizacje kombatantów czerwcowych. Totalnie skłócone i nienawidzące się jak psy. Litościwa prasa nie doniosła na przykład, że ci panowie nawet zaczęli się okładać bo buziach! ! ! Mało? No to powiedzmy i to, że kiedy wręczano dyplomy i medale za udział w rewolucji 56 roku, doszło do gorszących scen, pozwalano sobie na wzajemne, międzykombatanckie, grube obelgi i wyzwiska. Ba! Nawtykano oficjalnie urzędującemu prezydentowi od zdrajców, morderców i szubrawców. Pięknie, po polsku. A jakby tego też było mało, podczas mszy przed pomnikiem /który to zresztą pomnik zasłonił ołtarz - czyżby symbolicznie? . . . / wyszło na jaw, że w dekoracji ołtarza „wykorzystano” nazwiska oprawców sprzed czterdziestu lat. Po chrześcijańsku, po polsku. A podczas uroczystości doszło oczywiście do wrzodacko-solidarnościowych złośliwości. Amen. To tyle zaległych rozliczeń. Teraz już przekażmy sobie znak pokoju i idźmy dalej.          No. Zatem a propos bagna -  w Poznaniu zaczęło lać. Jak z cebra zresztą. I co?  I nagle wszystkie ulice pozalewane, kanały wody nie przyjmują, straż nie nadąża z pompami. Normalka. Tak, normalka tam, gdzie bałagan, burdel i nieodpowiedzialność. Bo oto znowu okazuje się, żeśmy nie przewidzieli. Zwyczajnie. Bo kto mógł sądzić, że pod tą szerokością geograficzną może lać deszcz, no kto?          To i nikt kanalizacji nie sprawdzał, kanałów nie czyścił i klops. W dodatku nie było pieniędzy, nie było sprzętu i nie było ludzi. To co do cholery było? ! Albo inaczej: to co do cholery jest? ! Jest dobrze, tak dobrze, że się robi niedobrze i jak za najwcześniejszej komuny - winnych brak. A tak a propos pieniędzy: jak to się dzieje, że nie ma kasy na remonty ulic, brak jej na wybudowanie po tylu latach przyzwoitego mostu vis a vis Targów, brak kasy na remont Głogowskiej, a jednocześnie wydaje się gigantyczną forsę na dęte uroczystości, przyjęcia i balangi z udziałem oficjeli. Jednocześnie wypływają z kasy rzeki pieniędzy na duperele. To i na cholerę nam te całe Targi? Na czorta nam impreza, która tylko wadzy lokalnej przydaje szyku i jest okazją do wkładania łańcuchów i stukania się kielichami z ministerialnymi bubkami? Co  z tego ma miasto? Miasto ma. . . skutki ulewy. Więc jedziemy dalej. Chociaż nie wszyscy, bo oto ludziska zabijają się jak muchy w swych rozpędzonych cackach. Za oknami wspomniana wyżej ulewa, miasto wspomniane takoż wyżej, pokryte kałużami i pozalewane w pechę, jak kolejarz po wypłacie i szosy płynące rzekami, lub rzeki płynące szosami /do wyboru. . . / a faceci gnają, ile dała fabryka. Sto dwadzieścia, sto czterdzieści! ! ! . . . Nie, już nie gnają. Oni i ich dzieci. Właśnie wyczytałem w gazecie: dwanaście ofiar! A więc cóż jeszcze musi się wydarzyć, ile jeszcze ludzi musi zginąć, żeby obudzić wyobraźnię? Pewnie nikt tego ostrzeżenia nie weźmie na serio, zwłaszcza, że nie ma nikogo, kto chwyciłby lizak, wypisał mandat, zabrał prawo jazdy. Nie ma nikogo, bo policja zajęta oglądaniem swoich miliardy wartych samochodzików i przeżuwa swoją niemoc finansową, sprzętową, ludzką. . . A ludzie tłuką się, jak jakie gruchy. I gaz do dechy! A potem już tylko. . .

padupi

Utwory chronione przez Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. Wszelkie prawa zastrzeżone. www.agencja-as.pl