Tak, tak moi kochani - święta, święta i po świętach! Ale nie od razu! Najpierw do świąt trzeba  było się przygotować. Po wszystkich więc domach zbierano i ciułano, sprzątano i czyszczono, golon i strzyżono. Od rana do wieczora i odwrotnie. A kiedy przyszedł ów dzień, od świtu już każdą gospodynie można było poznać po wypiekach. Co się nie wyprawiało! A tu ktoś wymyślił inflacyjną babkę bez jajek i bakalii, bez mąki i proszku a w samej tylko bieliźnie, ówdzie zamiast placków na blachach leżała dziatwa szkolna ( plackiem oczywiście ). Jeszcze gdzie indziej ktoś misternie z zeszłorocznych ości układał karpia na wigilijnym półmisku ... I świeciły się świeczki, bo elektrownia dała sobie spokój i płonęło domowe ognisko, bo elektrociepłowni w centralnym zakrzepło. Życzeniom zaś nie było końca, nawet tym za przeproszeniem, że nie wspomnę. I chodzili kolędnicy po kolędzie w przebraniu rencistów ze starego portfela po rewaloryzacji, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli. A kto nie woli, to już jego sprawa, bo prędzej czy później - święta, święta i po świętach!