Tak, tak moi kochani - w starym piecu ponoć diabeł pali. A właściwie palił, dopóki nie nastał kryzys energetyczny. Teraz wszyscy siedzą w zimnym i zgrabiałe łapki zacierają, a bezrobotny diabeł własny ogon z żalu skubie. Wróćmy jednak do naszego przysłowia i zastanówmy się, dlaczego ten piec jest stary. Odpowiedź będzie prosta - kryzys ... Inni sobie dawno centralne założyli, a my całe lata jeszcze będziemy marzli przy swoim. Cóż, starość nie radość i to właściwie wszystko tłumaczy, nawet wczorajszą niechęć do zmian. Tak, piec zatem mamy z głowy, zajmijmy się teraz naszym diabłem, który nas do tego wszystkiego podkusił. Ki diabeł - zapytacie? Lecz ja wam nie odpowiem, choć diablo mnie język swędzi. Diabeł zresztą to diabeł, bez względu na to, jak go malują i każdy ma takiego, na jakiego sobie zasłużył. A służba nie drużba. Lepiej więc zajmijmy się paleniem, byle ostrożnie. Papierosów nie polecam, bo drogie i śmierdzą, a te co pachną, dziwnie obco pachną. Z węglem też należy uważać, bo leży pod ziemią, a jak już go wyjmą na wierzch, staje się artykułem eksportowym i diabli jeszcze wiedzą czym. Zostały nam tylko paliwa płynne. Ale tego bez wódki nie rozbieriosz. Bo tak - paliwa było za mało, więc zrobili na kartki. To się potem okazało, że ludzie nielegalnie kupili więcej niż było i znowu nie ma . A jak nie ma, to zrobili jeszcze mniejsze przydziały. Jeśli i to się nie sprawdzi, to podejrzewam, że wrócimy do starego systemu - na każdego obywatela pół litra na miesiąc na kupon rezerwowy karty em jeden. A komu i to nie wystarczy, niech pędzi! Oczywiście gdzie oczy poniosą! I pomyśleć tylko, że jak zawsze i w tym przypadku diabeł zawinił, bo za dużo palił i w dodatku w starym piecu. Do diabła!