Top » Katalog » W Karzełkowie »
Kategorie
Piosenki (669)
Przysłowia Radiowe (58)
Rewia Viva (7)
Smoleniowe Bajanie (1)
W Karzełkowie (7)
Pastorałki (21)
Bajki (14)
Opowieści z Biblii (7)
Najpiękniejsze Bajki Świata (8)
Baśnie i Legendy Polskie (9)
Felietony Gazetowe (36)
Inne (3)



Wykonawcy
W KARZEŁKOWIE WIELKA TRĄBA
 

Całkiem niedaleko,
Za błękitną rzeką,
Za zielonym gajem
Jest kraina bajek.

Tam, na skraju lasu,
Pośród słodkich malin,
Mieszka ród krasnali.

A jak się zowie ta kraina,
Nie trzeba wcale przypominać,
Bo każdy dobrze zna to słowo:
To przecież nasze Karzełkowo!
W tym maleńkim grodzie,
W cieniu wielkich grzybów,
Dzieje się na codzień
Moc ciekawych przygód.
Dzisiaj znów nas czeka
Niespodzianek wiele -
- Nie wypada zwlekać!
Hej, ruszajmy śmielej!
A jak się zowie ta kraina,
Nie trzeba wcale przypominać,
Bo każdy dobrze zna to słowo:
To przecież nasze Karzełkowo!
''
W Karzełkowie wstało słońce,
Słońce wielkie i wesołe.
Pod dębami i na łące
Krasnoludki siadły kołem.
W środku koła Łapciuś siadł -
- Najmądrzejszy z mądrych skrzat.

ŁAPCIUŚ
- Ech, coś w księdze wieści mało,
Wszak czytałem to sto razy.
Coś nowego by się zdało,
Jakaś sprawa mi się marzy...
O! Na przykład jak z czapeczką,
Co mi skradł ją niegdyś Lis!
Albo ta, gdy z wody beczką
Na ratunek biegłem, gdy
W Karzełkowie była susza...
Albo - kiedy zginął Kucharz!
A tu co? Po prostu nuda!
Król Pyszałek ciągle ziewa
A Marszałek - oj, maruda! -
- Znowu na mnie się pogniewał,
Że w mej księdze brak nowinek
I do tego zrobił minę!...
A tymczasem nad sosnami
Jakieś chmury się zjawiły.
Zaszumiało gałęziami
Z całej mocy, z całej siły!
Leśne dzwonki niespodzianie
Zadzwoniły jak szalone!

STRAŻNIK
- Koniec zajęć na polanie!!!
Każdy biegnie w swoją stronę,
Zamknąć okna, drzwi na klucz.
Wszakże burza blisko już,
Wiatr się wzmaga, dmie jak dziki,

Słychać lament, czyjeś krzyki
I już krople dżdżu o liście
Biją mocno, jak z armaty!

ŁAPCIUŚ
- Nawałnica?!
Pozamykać wszystkie chaty!!!
I pioruny zahuczały
I się drzewa gną jak trawy,
Las w posadach zadrżał cały
A wiatr jeszcze mocniej zawył...
I za chwilę wielka trąba
Spadła wprost na Karzełkowo!
Nikt z was takiej nie oglądał
Katastrofy!!! Daję słowo!...
Z nawałnicą tak bywa,
Tak to zawsze się dzieje,
Że nim wicher się zrywa,
Najpierw niebo ciemnieje.
Potem chmura za chmurą,
Coraz większa i wściekła,
Walkę toczą z wichurą,
Jakby rodem z dna piekła.
Fajerwerki błyskawic
Plamią nieba aksamit
I huragan się bawi
Wiekowymi drzewami.
One w dzikiej rozpaczy
Walczą dzielnie, z mozołem,
By - co los im przeznaczył -
- Z podniesionym brać czołem.
A gdy wszystko do końca
Zniknie pośród wichury,
Nagle pierwszy blask słońca
Strzeli chyłkiem zza chmury.
Tak powraca tu spokój
W tę dziedzinę już pustą
I rozpina się wokół
Niebo jasne jak lustro.
Z nawałnicą tak bywa,
Tak to zwykle się dzieje -
- Strach w niepamięć porywa
Ale budzi nadzieje...
Łapciuś mrugnął okiem prawym,
Potem lewe ciut otworzył,
Wreszcie zieeewnął z całej mocy!

ŁAPCIUŚ
- Uuhh! Sen miałem nieciekawy,
Sen straszliwy, pełen grozy,
Lecz... Skąd piasku pełne oczy?!
I ta burza?... Ta wichura?...
Nie! To nie był sen a jawa!
Oszalała wprost natura
I... Ha! To na żart zakrawa:
Wszak te sosny wiatr połamał!
Muchomory! Leśne dzwonki!
A tu - sielska panorama -
- Wiotkie trawy i poziomki!
Ani śladu po krasnalach...
Cóż, odkryłem, co się stało,
Gdybym druhów swych odnalazł...
O! Tu! Wejdę na tę gałąź
I rozejrzę się dookoła.
Albo.. Albo głośno ich przywołam:
Hop! Hop! Hop! Czy jest tam który?
Czy wpadliście w leśne dziury?!
Ale zaraz! Czy się mylę?
Tam! O właśnie pod tym krzakiem!
Zbliżę choćby się na tyle,
By obejrzeć tę pokrakę!
Jaki dziwny ... Jaki brzydki!
Zamiast rąk ma cienkie nogi,
Krzywe! Jak brzozowe witki!
Toż to jakiś potwór srogi!

RAPTUS - Łaaapciuś! Druhu! Szczęście moje!!!

ŁAPCIUŚ - My się znamy?! Nie! Nie!

RAPTUS - Co jest?!  Dobry los cię wprost tu zsyła!!!

ŁAPCIUŚ - Kimżeś jest? Choć zaraz... Chwila...

RAPTUS - Przecież znasz mnie, przyjacielu! Jestem Raptus!

ŁAPCIUŚ - Szewc królewski!!!

RAPTUS - Tak! Trafiłeś wprost do celu!

ŁAPCIUŚ
- Ale czemuś ty ... niebieski...
Albo żółty? Czy różowy?...
Zamiast rąk masz cienkie nogi,
Zamiast nóg zaś...

RAPTUS
- Dość tej mowy,
Mój Łapciusiu, druhu drogi!
Zaraz wszystko ci opowiem,
Tylko wyrwij mnie z tej matni,
Uwięziony jestem bowiem...

ŁAPCIUŚ - Nie ty pierwszy, nie ostatni...

RAPTUS - A więc daj mi rękę, stary, Postaw z głowy mnie na nogi!

ŁAPCIUŚ - Szkaradzieństwo! Nie do wiary!
Mów mi szybko, co tu robisz?!
Dzisiaj przecież w Karzełkowie
Przeokropna burza była?!

RAPTUS
- Więc  Łapciusiu ci opowiem:
Nawałnica!!! Wichru siła
Widać mnie gdzieś, hen, porwała.
Dość, że tu się obudziłem.
Oto i historia cała!

ŁAPCIUŚ - Me wspomnienia też niemiłe...

RAPTUS
- Słuchaj! Gdy oprzytomniałem,
Zobaczyłem napis taki:
NIESPODZIANKA - MIASTO MAŁE.

ŁAPCIUŚ - Co powiadasz? Napis jaki?!

RAPTUS
- Słuchaj dalej! To nie koniec!
Otóż widząc znak na sośnie,
Wziąłem kija kawał w dłonie
I ruszyłem...

ŁAPCIUŚ - Gdzie pieprz rośnie?!

RAPTUS
- Nie, przed siebie. Lecz za moment
Jakiś skrzat mi przeciął drogę,
Więc ruszyłem w jego stronę
I... Wdepnąłem!!!

ŁAPCIUŚ - Nie! Nie mogę!!!

RAPTUS - Tak! Wdepnąłem! I co z tego?

ŁAPCIUŚ
- Dobrze, dobrze już kolego,
Lepiej powiedz mi, co dalej?

RAPTUS - Cóż, konceptu nie mam wcale...

ŁAPCIUŚ - Może iść do NIESPODZIANKI?

RAPTUS - Licho wie, co to takiego?
ŁAPCIUŚ
- Choć czytałm dnie i ranki
Setki ksiąg, nic podobnego
Nie znalazłem w żadnej z nich.

RAPTUS
- Może warto sprawdzić, czy
Też krasnale tu mieszkają?

ŁAPCIUŚ
- Ha! Przygoda jest jak zając:
Trzeba gonić ją do skutku!

RAPTUS - Więc idziemy?

ŁAPCIUŚ
- Powolutku! 
Rozprostujemy najpierw nogi.

RAPTUS - Potem?...

ŁAPCIUŚ 
- Poszukamy drogi!
Gdy wszystko cię znuży
I zabraknie już sił,
Gdy z długiej podróży
Zapukasz do drzwi,
W wygodnym fotelu
W mieszkaniu swym siądź
I trwaj przyjacielu!
I zdaj się na los!
Powoli! Powoli!
Co nagle to po diable!
Głupota nie boli
A mądrym wicher w żagle!
W pośpiechu niejeden
Popełnił już błąd,
Więc nie pchaj się w biedę,
Gdy ciepły masz kąt!
Zastanów się chwilę,
Odpocznij i znów
Bierz forsę na bilet
I w drogę co tchu!
Powoli! Powoli!
Co nagle to po diable!
Głupota nie boli
A mądrym wicher w żagle!

RAPTUS - Odsapnąłeś już?

 

ŁAPCIUŚ - Tak prawie...

RAPTUS
- A więc ruszże się łaskawie!
Widzisz drzewa? Z drzew tych, z góry,
Rozejrzymy się dokoła.

ŁAPCIUŚ - Na tych drzewach wiszą sznury!

RAPTUS - Sprawa dziwna!

ŁAPCIUŚ - Śmieszna zgoła...

RAPTUS - Trzeba więc nam rzecz tę zbadać.

ŁAPCIUŚ - Nie idź tam! To już przesada!

RAPTUS
- Spójrz Łapciusiu - już się skrobię!
Już dosięgam, już...

ŁAPCIUŚ - O rany!!!

RAPTUS - Spadam w dół!!!

ŁAPCIUŚ - I dobrze tobie!

RAPTUS
- W sidła jestem uwikłany!
Ratuj mnie, mój przyjacielu,
Zanim zginę tu ze szczętem!

ŁAPCIUŚ
- No i masz - dopiąłeś celu!
To są sprawy niepojęte!

RAPTUS - Ej, Łapciusiu, co ja słyszę?!...

ŁAPCIUŚ - Co? Coś słyszysz?!

RAPTUS
- Mówże ciszej!
Tam, w zaroślach, coś się rusza!...

ŁAPCIUŚ - Czyżby też zbłąkana dusza?...

RAPTUS - No, Łapciusiu? Czy widziałeś?!

ŁAPCIUŚ - Co takiego?

RAPTUS
- Szare całe...
Większe od nas!... Dziwnie czuję,
Że nas bacznie obserwuje...

ŁAPCIUŚ - Tu nic nie ma!

RAPTUS - I tu cisza...

ŁAPCIUŚ
- Zaraz? Czyżbym się przesłyszał?
Tam, w tych krzakach, jakieś jęki!!!...

RAPTUS - ... Och!!! Jesteście! Wielkie dzięki!

ŁAPCIUŚ - Kto to! Naszą mówi mową?!

RAPTUS - Wszak to... Kucharz! Daję słowo!

ŁAPCIUŚ - Skąd ty tutaj?!

KUCHARZ
- Ja sam nie wiem...
Stałem gdzieś przy jakimś drzewie,
Nagle - wicher nad wichrami
Drzewo wyrwał z korzeniami,
Sypnął wściekle piasku ziarnem
I na głowę wbił mu garnek!
Lecę w górę, wokół ciemność...
Nie wiem, co się stało ze mną...
Skądś opadłem tu, w te krzaki.
Patrzę - widok dziwny taki...

ŁAPCIUŚ - Jak to - patrzysz? Gar na głowie...

KUCHARZ
- Jeszcze chwilkę, niech dopowiem.
Szczęściem - w garnku były dziury!
Może mi pomoże który
Zdjąć ten ciężar?

RAPTUS - Oczywiście!

KUCHARZ
- Dzięki! Nim się zjawiliście,
Podwieczorku przyszła pora...

ŁAPCIUŚ
- I wiecznego głodomora
Kiszki pewnie marsza grały?

KUCHARZ
- Otóż w tym ambaras cały!
Tu, w pobliżu, jakimś cudem
Odnalazłem ja ogródek!
W nim ogórki, pomidory
I marchewki zagon spory.

RAPTUS
- No! Toś szczęście miał, nie powiem!
I do tego... gar na głowie!

KUCHARZ
- Gar na nosie się zatrzymał,
Więc sprawdzając, czy jarzyna
Odpowiednia - wąchać mogłem.

ŁAPCIUŚ - I co?

KUCHARZ
- To jedzenie podłe!
Bez zapachu wszystko tu jest
A w dodatku - nie smakuje.
Połamałbym sobie zęby!
Teraz boli mnie pół gęby...

ŁAPCIUŚ
- Dość, Kucharzu, przestań gderać,
Grunt, że reszta głowy zdrowa.

RAPTUS
- Jak tu wrócić - myślmy teraz -
- Do naszego Karzełkowa!...

ŁAPCIUŚ
Sam już nie wiem, co się dzieje,
Wszystko wokół jest, czym nie jest!
Niby nasze Karzełkowo, niby nie!
Ptaszek śpiewa a nie śpiewa,
Niby drzewa a nie drzewa;
Jak w tym wszystkim się połapać, kto to wie?
Czy iść w lewo? Czy iść w prawo?
Czy narzekać? Czy bić brawo?
Czy się dziwić, czy spokojnie wszystko brać?
Czy się smucić? Czy radować?
Już mi całkiem pęka głowa,
Bo tu wszędzie, bo tu wszystko jest nie tak!
Pośród obcych, w obcym lesie
Cuda od samego ranka,
W tej krainie, która zwie się
NIESPODZIANKA!
Choć wielkiego zgrywa zucha
Imć Rondelek - zacny Kucharz,
To jest z niego, powiem szczerze, niezły tchórz!
Raptus - słynny szewc nad szewce,
Też mi zbytnio pomóc nie chce,
Tylko biega, niczym zając, tam i tu!
Na mnie patrzą wciąż obydwaj
A mnie rola mędrca zbrzydła -
- Byłem mądry w Karzełkowie, lecz tu nie...
Niechże obaj ruszą głową,
Jak znów ujrzeć Karzełkowo,
Zanim się przygoda nasza skończy źle!
Pośród obcych, w obcym lesie
Cuda od samego ranka,
W tej krainie, która zwie się
NIESPODZIANKA!

KUCHARZ
- Ja, Łapciusiu, coś widziałem,
Więc nadmienić nie omieszkam:
Dziesięć kroków stąd, niecałe,
Biegnie taka dziwna ścieżka.

ŁAPCIUŚ - Różnych ścieżek tutaj wiele.

KUCHARZ
- Tak, Łapciusiu, lecz zaczekaj:
Ona prosta jest jak strzała
I szeroka niczym rzeka!

ŁAPCIUŚ
- Przestań ścieżką się zachwycać!
Miast coś robić, wiecznie gadasz!

RAPTUS
- Patrzcie! Tutaj jest tablica
Z obcym słowem...

KUCHARZ - AUTOSTRADA?!!!

ŁAPCIUŚ
- Mój słowniczek z Karzełkowa
Takiej nazwy nie wymienia...

RAPTUS - W nim są tylko nasze słowa.

KUCHARZ - Może to coś do jedzenia?

ŁAPCIUŚ
- Zobaczymy, co to znaczy.
Ty, Rondelek, przestań marzyć,
Tobie wszystko, co zobaczysz,
Zaraz z jadłem się kojarzy!

KUCHARZ
- Ten, co nie je! Patrzcie! Patrzcie!
A od czego żeś tak utył?!
Tobie zaś wciąż w głowie - kapcie
Albo jakieś inne buty!

RAPTUS - Głodomorek!

KUCHARZ - Szewski młotek!

ŁAPCIUŚ
- Kłócić się będziecie potem!
Teraz czas tej ścieżki szukać,
Którą nam opisał Kucharz.

KUCHARZ
- Po co szukać? Stąd kawałek...
Rety!!! W coś się zaplątałem!!!
To... badyle! Pokręcone!!!

RAPTUS - Utnij, bracie i skończone!

KUCHARZ - Już uciąłem! Ale iskrzą!!!

ŁAPCIUŚ - Startujemy?

RAPTUS - Jak to blisko!

ŁAPCIUŚ
- No i co? Przyznajcie sami:
To jest ścieżka nad ścieżkami!

KUCHARZ
- Jak tu gładko, jak szeroko...
Rety! Łapciuś! Popatrz - co to
Z wielkim hukiem pędzi tu?!

ŁAPCIUŚ
- Coś... jak gdyby wielki... żuk!
Oczy wielkie, jak talerze!

RAPTUS - Całe błyszczy...

ŁAPCIUŚ
- Przyznam szczerze,
To zjawisko mi nie znane...

KUCHARZ
- Może to jest jakiś zamek?
Tyle okien widać z boku...

ŁAPCIUŚ
- Lecz na kółkach? Dajże spokój,
Toż to niemożliwe zgoła,
Żeby zamek był na kołach!

RAPTUS
- Ja wam mówię, że to żuk,
Choć ma koła zamiast nóg -
- Komuś się udało z czasem
Wyhodować taką rasę!

ŁAPCIUŚ
- Albo może to jest... smok?
Ej, popatrzcie nieco w bok,
Tutaj stoi taki sam!

KUCHARZ - Obejrzymy sobie?

RAPTUS
- Taak!
Nie wiedziały skrzaty drogie,
Co ich ma za chwilę spotkać.
Gdy zaczęły badać obiekt,
Ktoś za nimi zamknął otwór
A stojący cicho potwór
Nagle zerwał się z uwięzi
I przed siebie zaczął pędzić
Z wielkim hukiem i terkotem!
No, a co się stało potem,
Gdzie dotarło trzech krasnali
Zagubionych w obcym świecie,
Kogo wreszcie tam poznali?
Już za chwilę się dowiecie!
                 - " -
W Niespodziance dano sygnał z satelity,
Telewizja rozpoczyna program swój!
To dla Sprytków dzisiaj dzień niesamowity,
Więc pod niebo strzela reflektorów rój.
Oto rusza dziś kosmiczna dyskoteka,
Od wiwatów Niespodzianka cała drży
I już Sprytki wprost nie mogą się doczekać,
By z uśmiechem rzucić się w taneczny wir.
Niespodzianka! Niespodzianka!
To miasteczko, że ho-ho!
Niespodzianka! Niespodzianka!
Inne miasta przy niej nudne są!
Już anteny nastawione prosto w chmury,
Już ekrany nad głowami srebrem lśnią.
Tylko patrzeć a fanfary zabrzmią z góry
I rozpocznie się kosmiczny, wielki show!
Sprytków tłumy tłoczą się tuż przy estradzie,
Tylko patrzą, by disc-jockey dał im znak,
A on z wolna na pulpicie dłonie kładzie
I wnet cała sala trzęsie się od barw!
Niespodzianka! Niespodzianka!
To miasteczko, że ho-ho!
Niespodzianka! Niespodzianka!
Inne miasta przy niej nudne są!
Aż tu nagle poruszenie:
Oto zjawia się na scenie
Arcysprytek, postać znana:

ARCYSPRYTEK
- Rzecz się stała niesłychana!
W naszym mieście, w Niespodziance,
Zdarzeń splot niesamowity!
Więc opóźnią się dziś tańce,
Tudzież program z satelity.

SPRYTEK - Nie do wiary! Co się stało?

SPRYTAS - Dosyć żartów i gadania!

SPRYTEK -Zaczynajcie! Czasu mało!

SPRYTAS - Siadaj! Ekran nam zasłaniasz!

ARCYSPRYTEK
- Spokój! Cisza! Komunikat!
Otóż dziś, w pobliżu lasu,
Dziwnych sprawców horda dzika,
Pośród wrzasków i hałasów
Srodze farbą opryskała
Główny punkt przekaźnikowy
I stąd trudność wprost niemała,
Stąd łamiemy wszyscy głowy.

SPRYTAS - Miał być program z satelity!

ARCYSPRYTEK
- A tymczasem, drodzy moi,
Miast programów znakomitych,
Zamiast tańców i swawoli,
Wyruszymy gniewni cali,
Żeby ująć tych wandali!

SPRYTAS - Cóż więc radzisz?

ARCYSPRYTEK
- Niechaj z tłumu
Kilku zgłosi się siłaczy!
Ci nauczą wnet rozumu
Nieznajomych wrogów naszych!


SPRYCIULA - Łapać zbójców! Czas ucieka!

SPRYTEK - Gonić? Mistrzu?

SPRYCIULA - A co? Czekać?!!!

SPRYTAS
- Arcysprytku!!! Daję słowo,
Że z nowiną biegnę nową!
Telefony!!!

ARCYSPRYTEK - Oszaleję!

SPRYTAS
- Nie działają już od chwili,
Ktoś pozrywał sieć na drzewach!!!

ARCYSPRYTEK
- Czyście całą rzecz sprawdzili?
Wielki Mistrz się znów rozgniewa!
Wszakże dzisiaj uroczystość
Miała odbyć się nie lada...

SPRYTAS - Ktoś nam chce tu popsuć wszystko...

SPRYTEK
- Ale biada jemu! Biada!!! 
Trzeba bronić Niespodzianki
Przed nieznanym wrogiem naszym,
Który niszczy wciąż i psuje,
Który Sprytków straszy!
Biada! Biada!
Gniew się budzi w nas nie lada!
Biada! Biada!
Wielka rzecz się zapowiada!
Biada! Biada!
Ach! Biada!
Kto porządek chce zakłócać,
Tego spotka sroga kara,
Temu za swe niecne grzeszki
Przyjdzie płacić zaraz!
Biada! Biada!
Gniew się budzi w nas nie lada!
Biada! Biada!
Wielka rzecz się zapowiada!
Biada! Biada!
Ach! Biada!


SPRYCIULA
- Mistrzu! Łotrów nie ujęto
A tu gorsza rzecz się stała!

ARCYSPRYTEK
- Miało być ogromne święto
A tymczasem heca cała.
Co nowego?!

SPRYCIULA
- Telefony
Milczą jak zaczarowane!

ARCYSPRYTEK
- Wysłać Sprytków w różne strony
I przeszukać - zgodnie z planem -
- Cal po calu dookoła!
By się jednak nikt nie zdołał
W tej obławie zorientować,
Wysłać grupy w samochodach!

SPRYCIULA
- A więc trwa poszukiwanie
I niebawem się zakończy!
Lecz nim tu, przed nami, stanie
Sprytny nasz batalion gończy
I złoczyńców nam dostarczy,
My się bawmy! Czas już tańczyć!!!
Dyskoteka rusza,
Kręci się już płyta
I muzyka gra!
Dalej tam! Pod ścianą!
Ruszać się! A żywo!
Niech zabawa trwa!
Baw się! Baw się z nami!
Baw się ile sił!
Baw się! Baw się z nami!
Przecież jak świat światem,
Przecież nic lepszego nie wymyślił nikt!
Rozbawione Sprytki
Śmieją się i skaczą
Do utraty tchu.
A świat się kołysze
W tańcu zagubiony
I beztroski znów!
Baw się! Baw się z nami!
Baw się ile sił!
Baw się! Baw się z nami!
Przecież jak świat światem,
Przecież nic lepszego nie wymyślił nikt!
SPRYCIULA
-Mistrzu!  Mistrzu!  Zgasło światło!!!
Dobry nastrój czmychnął łatwo...
Zamilkł wszelki gwar dokoła,
Jaka cisza w dyskotece.,
Jakby posiał makiem zgoła. . .

ARCYSPRYTEK
- Dość już tego! Co za hece?
Ktoś nam brzydki zrobił kawał!
Ta antena! Telefony!
Teraz światło! Brzydka sprawa!

SPRYTEK
- Mistrzu! Słuchaj! Z tamtej strony
Jakiś warkot...

ARCYSPRYTEK -Głupstwa pleciesz!

SPRYTEK - To przy moście!

SPRYCIULA - Chyba dalej!

ARCYSPRYTEK - Toż to nasz samochód przecież
Pędzi tutaj na sygnale!

SPRYCIULA - Za nim drugi!

SPRYTEK - Za nim trzeci!

SPRYCIULA - Wybiegnijmy im na przeciw!

ARCYSPRYTEK
- Więc musieli złapać stwory,
Widać poszło im dość łatwo!

SPRYCIULA - O! Już widać reflektory!

SPRYTEK - Więc będziemy mieli światło!

ARCYSPRYTEK
- Hej! Wjeżdżajcie wprost do bramy!
Całą salę oświetlamy!

SPRYTAS
- Zobacz Mistrzu! Są! Zbrodniarze!
Ci, co niszczą, psują, psocą!
Zaraz tutaj się okaże
Skąd przybyli oraz po co!

ARCYSPRYTEK - Ilu ich tam?

SPRYTAS - Trzech.

ARCYSPRYTEK
- Niewiele...
A więc - jakie wasze cele?
Skąd jesteście? Czego chcecie?
Mówcie szybko! Mówcie przecie!!!

KRASNALE
Gdzie jesteśmy oraz po co,
Nikt dokładnie nie wie z nas.
Co robimy tutaj nocą?
Obca ziemia, obcy las,
Obce zjawy w obcym świecie,
Wszystko dziwne dla nas jest...
Dużo o nas wiedzieć chcecie,
Lecz my o was też.
Ten kraj dla nas jest nieznany,
Sami wiemy tu niewiele...
Wszystkim grzecznie się kłaniamy:
Łapciuś, Raptus i Rondelek!
Już od wielu, wielu godzin 
Wędrujemy tam i tu,
Już nie mamy siły chodzić,
Ze zmęczenia brak nam tchu.
Obce ścieżki pośród drzew...
Chcemy wrócić już do siebie!
Gdzie jesteśmy? Gdzie?!

ARCYSPRYTEK
Gdzie jesteście? W Niespodziance!
W kraju, gdzie króluje nowe!
A wykręty oszukańcze
Dawno macie już gotowe?!

SPRYTAS
- Mistrzu! Daj mi dojść do słowa!
Wszak to nie są zbóje wcale!
To nie dranie! Łotry! Ale...
To są skrzaty z Karzełkowa!!!

ARCYSPRYTEK
- Karzełkowo? Nie słyszałem...

SPRYTAS
- Mistrzu, chwilę się zastanów:
Przecież te stworzenia małe
Wszystkim znane są z ekranu!
Zawsze o wieczornej porze
Mamy ich w ... telewizorze!!!

ARCYSPRYTEK - Ale...

SPRYTAS
- Jeszcze słówko dodam:
Fakt, że nasi goście mali
Zaplątali się w przewodach
I nie chcący je zerwali,
Że antenę poplamili
I tak dalej... Ręczę słowem,
Że to wszystko, moi mili,
Było całkiem przypadkowe!
W naszym kraju lądowali
Dzięki jakiejś dziwnej sile -
- Zagubili się, zbłąkali!
I... to byłoby na tyle!

ARCYSPRYTEK
- Tak, to nie ma na co czekać,
Gości podjąć wszak należy.
Nim znów ruszy dyskoteka,
Siądźmy wspólnie do wieczerzy.

ARCYSPRYTEK
- Dość już gniewu, dosyć krzyków!
Wnieść tu pudło smakołyków!
Tub różowych dajcie wiele
I niebieskich dwa tuziny!
Jedzcie! Jedzcie przyjaciele!
Odtąd z serca was gościmy!!!

SPRYTEK
- Mistrzu, Mistrzu, w międzyczasie
Posłuchajmy jakiejś płyty. . .  
Choćby o przysmakach naszych!

ARCYSPRYTEK
- Pomysł zda się znakomity!
Raz widziałem na ekranie
Jak się u was obiad je:
Jedno danie, drugie danie, potem deser i te de.
To siadacie, to mlaskacie,
Strasznie długo wszystko trwa.
Kto to widział, panie bracie,
Żeby tak marnować czas?
Ja tam lubię
Obiad w tubie,
Smakołyki w paście!
Do wyboru,
Do koloru,
Dań mam kilkanaście!
Raz odkręcę
I nic więcej -
- Obiad w pół minuty!
Bardzo trudno
Po nim schudnąć
I nie można utyć!
Rozbawiały nas tu wielce
Tych narzędzi dziwnych moc.
Jakieś łyżki i widelce,
Jakieś noże - po co to?!
Te talerze też nam obce,
Każdy Sprytek o tym wie:
Latający talerz - owszem,
Lecz na stole? Śmieszna rzecz!
Ja tam lubię
Obiad w tubie,
Smakołyki w paście!
Do wyboru,
Do koloru,
Dań mam kilkanaście!
Raz odkręcę
I nic więcej -
- Obiad w pół minuty!
Bardzo trudno
Po nim schudnąć
I nie można utyć!
Gdy już zjecie, to wstajecie
Umazani, że aż strach.
Trzeba umyć się a przecież
Czas ucieka, szkoda dnia.
A tu jeszcze podwieczorek
I kolację trzeba zjeść...
Lepiej zostać głodomorem,
To nie dla mnie, skrzaty, nie!

ŁAPCIUŚ
- Dajcie! Dajcie! Ja odkręcę!
Może macie tych tub więcej?
Chętnie wziąłbym je na drogę,
By pokazać w Karzełkowie...

SPRYTEK - Zostań z nami!

ŁAPCIUŚ
- Nie, nie mogę,
Wszak przybyłem tu wbrew sobie...

KUCHARZ - Jakem Kucharz - takoż ja!

RAPTUS - I ja - Raptus!

ARCYSPRYTEK
- Cicho sza!
Chcecie wracać? Nie ma rady,
Pomożemy wam więc trafić,
Skąd przyszliście. Ale, skrzaty,
Czyście aby nie ciekawi
Tego, co się tu wydarzy?

ŁAPCIUŚ
- Pewnie, choć o Karzełkowie
Każdy z nas już tęsknie marzy...

ARCYSPRYTEK
- Więc krasnale, coś wam powiem:
Pomożemy wam powrócić
Szybciej nawet, niż się zdaje!!!

KRASNALE - Hurrra!

ARCYSPRYTEK
- Nie ma co się smucić,
Takie u nas są zwyczaje!

SPRYCIULA - Przyjaciołom trzeba pomóc!
SPRYTEK - Czujcie u nas się jak w domu!

ARCYSPRYTEK
- A nim przyjdzie czas rozstania,
Nim do bajki swej wrócicie,
Każdy Sprytek wam się kłania! ! !

SPRYTAS
- Życząc, byście znakomicie
Razem z nami się bawili!

ARCYSPRYTEK
- Nie zwlekajcie! Ani chwili!!!
Na wielkim ekranie
Najmodniejszy taniec
Rozpoczyna się.
Kipią aż głośniki
Od nowej muzyki,
Aż zapiera w piersiach dech!
Hity z satelity
To najlepszy sposób
Na kaprysy losu!
Hity z satelity
Na humory marne
I na myśli llllczarne!
Hity z satelity
Na złych sprawek sto -
- Hity z satelity
Dziś najlepsze są!
Wielka dyskoteka
Na tancerzy czeka
I zaprasza was.
Nie jesteście sami,
Tańczcie razem z nami,
Na zabawę przyszedł czas!
Hity z satelity
To najlepszy sposób
Na kaprysy losu!
Hity z satelity
Na humory marne!
I na myśli czarne!
Hity z satelity
Na złych sprawek sto -
- Hity z satelity
Dziś najlepsze są!
Gdy się skończy taniec,
Co z niego zostanie
Prócz melodii tej?
Więc ją zapamiętaj
I niech ta piosenka
Z nami wciąż kojarzy się!
Hity z satelity!!!

Utwory chronione przez Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. Wszelkie prawa zastrzeżone. www.agencja-as.pl